czwartek, 3 października 2013

Czy mój poród będzie podobny do porodu mojej mamy?

No właśnie. 
Zetknęłam się z takimi opiniami, że córka rodzi podobnie jak matka. Nie ucieszyło mnie to za bardzo, bo moja mama rodziła dość długo mnie oraz moje rodzeństwo (mnie najdłużej ;/ ) o czym ostatnio z delikatnymi wyrzutami mnie poinformowała ;)
Również jeśli chodzi o wagę po urodzeniu, podobno rodzi się dziecko o podobnej wadze jaką samemu się miało zaraz po przyjściu na świat... Co również pocieszające nie jest, ponieważ ja i rodzeństwo mieliśmy ponad 4 kg. 

Zaniepokojona takimi doniesieniami postanowiłam przeszukać forumy internetowe, żeby zobaczyć czy faktycznie w większości przypadków to się sprawdza. Dlatego także piszę na ten temat post, aby poznać Wasze doświadczenie w tym zakresie i Wasze zdanie.

Po przeszperaniu neta na ten temat przeczytałam, że na szczęście w większości przypadków porody córek różniły się jednak od ich matek. Z wagą także bywa różnie.

Zbieram też informacje na temat bóli porodowych oraz przebiegu porodu. Zauważyłam, że te kobiety które same sobie powiedziały "Nie ma bata szybko urodzę" to im się to udało. Pomału zaczynam sobie wbijać do głowy, że u mnie też tak będzie, chociaż... 
No właśnie, bo z pozytywnym myśleniem to jest tak, że rozczarowanie jest potem duże jak coś nie pójdzie po naszej pozytywnej myśli... No i nie wiem, czy nastawić się na "masakrę piłą mechaniczną" (choć gorącą nadzieję mam, że piły mechanicznej to jednak na porodówce nie używają ;P) czy raczej na szybkie "ciach pach"...

A Wy jak radzicie?... I jak to z Wami było?... 
Z góry dzięki za odp :*

30 komentarzy:

  1. Miałam właśnie napisać, że to absolutnie nieprawda z tym porodem jak mama, ale widzę, że sama trafiłaś na te informacje :) Pewnie, że zdarza się, ale to akurat przypadek.
    Hmm, ja porodu naturalnego z Elizą bałam się okropnie. Zaczęłam się bać zaraz po zrobieniu testu, potem wyluzowałam, i w około 7miesiącu lęki i paranoje powróciły. Najbardziej bałam się nie tego, że nie wytrzymam bólu, chociaż tego również, bo zawsze myślałam, że jestem mało wytrzymała na ból fizyczny, ale tego, że wszystko będzie bardzo długo trwało i że Mała będzie niedotleniona. Nie wiem co mnie napadło z tym niedotlenieniem, ale uczepiłam się tej myśli jak nawiedzona. Kiedy więc okazało się pod koniec ciąży, że czeka mnie cesarka-odetchnęłam. W moim rozumowaniu na tamten czas to było bezpieczniejsze rozwiązanie. No i faktycznie miałam cesarkę, u siebie napiszę osoby post o tym, ale w drugiej ciąży wiedziałam, że wolałabym jednak naturalnie. Chyba dojrzałam przez ten czas :) A może inaczej-trafiłam na właściwą położną. Niestety Mała do 37tygodnia była ułożona pośladkowo, więc byłam zmuszona pogodzić się, że znowu poród przez cc. Kiedy się niespodziewanie obróciła, znowu szok, ale cieszyłam się. Potem różne inne sprawy, o których też napiszę sprawiły, że zanosiło się na kolejne planowane cc i było mi bardzo żal, że nawet nie będę wiedziała jak to jest mieć skurcze, bóle itd. Myślałam-co ja powiem Córkom jak się będą pytały jak to jest? Na szczęście Lila zaczęła się rodzić sama, no ale przez lekarza-konowała i tak miałam cesarkę. Zrobiono mi ją przy 5cm rozwarcia, więc do tego momentu powiem Ci, że naprawdę można to przeżyć. Owszem boli bardzo (miałam już silne skurcze), ale myślisz o tym, że już naprawdę niedługo zobaczysz Dziecko, że musisz mu pomóc, że Ono też jest przerażone, że robisz to dla Niej i to naprawdę pomaga. Dużo zależy też od położnej, lekarza, ale przede wszystkim od Twojego nastawienia. Może nie wmawiaj sobie, że będzie rach ciach i po sprawie, tylko, że po prostu-pójdziesz i urodzisz :) Nie wywieraj sama na siebie presji, że musi być szybko, bo różnie to naprawdę trwa. Jedyne co mogę Ci radzić, to jeśli nic nie będzie się działo, zostańcie jak najdłużej w domu. Dopiero kiedy skurcze będą naprawdę regularne udajcie się do szpitala, inaczej czas Wam będzie się dłużył niemiłosiernie. No i co jeszcze? Czytaj, rozmawiaj, pytaj-ale podziękuj za mrożące krew w żyłach opowieści, bo one tylko Cię zdenerwują i niepotrzebnie przestraszą. Myślę, że tylko kobiety, które przeżyły traumę np zagrożone było życie Dziecka lub Ich, mogą źle wspominać poród, cała reszta owszem pamięta, że bolało, że było ciężko, ale bardziej pamięta szczęście i wzruszenie. I tego Wam życzę- w miarę szybkiego, względnie lekkiego i wzruszającego porodu. A ja już się nie mogę doczekać Twojej relacji z tego dnia. Ściskam gorąco i głowa do góry Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Kochana, było by super, gdyby się Twe życzenia spełniły :) Masz rację z tym nastawieniem. Pójdę i urodzę - tego będę się trzymać, dziękuję za wyczerpujący komentarz :*

      Usuń
    2. Hihi, ale się rozpisałam co :)
      Wiem z własnego doświadczenia, że o ciąży i porodzie można gadać/pisać w nieskończoność :)

      Usuń
  2. jeśli chodzi o wagę urodzeniową u mnie się nie sprawdziło, poród - w połowie, był wywoływany tak jak u mojej mamy, ale zakończył się cc, a ona urodziła naturalnie. mi się wydaje, ze nie ma reguły i cokolwiek sobie zaplanujesz, czy na co sie nastawisz, to życie zwykle płata figla i nie jest tak jakby się chciało.... ale życzę szybkiego porodu mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się nastawiałam na szybki poród... I był szybki - nie zaprzeczę, ale nie naturalny.
    Co do wagi - u mnie się nie sprawdziło, ja byłam większa (3,500 i mąż też coś koło tego miał), a Alek bum 2,820 - pobił nas koncertowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz... Ciekawa jestem jaką będzie miała moja mała. a w którym tygodniu rodziłaś?

      Usuń
  4. Przede wszystkim myśl pozytywnie! Mama rodziła mnie około 6h więc myślę, że całkiem szybko jej poszło.
    Ja byłam przekonana, że będę mieć cc, ze względu na wzrok, ale okazało się, że mogę rodzić naturalnie. Trochę się przeraziłam, ale zaczęłam ćwiczyć jogę i oddechy, oglądać różne programy porodowe. Ale cały czas wierzyłam, że szybko mi pójdzie!
    Finał finałów sama się do porodu zawiozłam (jechałam na wizytę po prostu), po badaniu ktg zostawili mnie w szpitalu, koło 12 byłam na bloku porodowym (tylko dlatego, że nie było miejsc na patologii), nic się nie działo. Do wieczora: najpierw zaczęły mnie boleć plecy- myślałam, że to od szpitalnego łóżka, potem odszedł czop, potem zaczęło boleć. A potem odeszły mi wody, gęste i zielone... I szybka cc.
    Na szczęście wszystko skończyło się dobrze :)
    Wiem tylko co to ból po cc. Jeśli będziesz mogła to mam nadzieję, że to Cię ominie. Jak mi opowiadały inne koleżanki to następnego dnia już raczej nie boli po zwykłym porodzie. A po cc następnego dnia właśnie się musisz podnieść...
    Myśl pozytywnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu już widać jak wszystko zależy od danej kobiety. Dla mnie cc to też była trauma ;) Nie sądziłam, że tak ciężko jest wstać, coś zrobić, przez tydzień do zdjęcia szwów nie chodziłam. Zazdrościłam mamą po sn, które w miarę normalnie funkcjonowały.

      Ale mam też koleżankę, która swoje 2 cc wspomina świetnie, normalnie po 12h chodziła, nic ją nie bolało ;) i poleca.

      Usuń
    2. No właśnie ja tez słyszałam pozytywne opinie o cc... Ale negatywnych też dużo, to właściwie tak jak z porodem naturalnym... pozdrawiam

      Usuń
  5. Moja polozna mawiale ze szybko to noekoniecznie dobrze. Ja na oba porody szlam nastawiona bardzo pozytywnie i bez strachu, chociaz z natury strasznie bojazliwa jestem. Pomysl, ze jaki byl on nie byl-dlugi, krotki naturalny czy przez cc na koncu drogi jest ta najwspanialsza nagroda i niech to Cie motywuje. Polozna ze szkoly rodzenia radzila zeby nie bac sie nirspodzianek np. nieplanowanego cc czy tego ze dziecko jest zle obrocone itd. Nastawienie jest bardzo wazne i uwierz mi znacznie lagodzi bol. Bedziesz pod dobra opieka i bedzie dobrze. Na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) mam nadzieję, że tak będzie... Masz rację, jak by nie było to na końcu jest upragniona córeńka...

      Usuń
  6. nie ma reguly. np moja tesciowa miala blyskawiczne porody,a jej corka bardzo ciezkie zakoncxone cc. moja mama dosc sprawne,ja ciezko i tez cc. zatem nie ma reguly. podobnie z pokarmem. to ze matka nie karmila nie znaczy ze corka tez "nie bedzie miala pokarmu" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie ma czegoś takiego jak brak pokarmu z natury. Jest tylko złe pobudzanie laktacji.

      Usuń
    2. To dobrze... Teraz jak się tak zastanawiam to przecież mój mąż też się różni od mojego taty "gabarytowo", więc to tez ma może jakiś wpływ... dzięki za opinię :*

      Usuń
  7. Moja mama miała porody w sam raz. Nie za ciężkie, ale też nie za lekkie. U mnie wręcz przeciwnie. Długo się męczyłam i to na prawdę męczyłam. Wszyscy w okół mówili: "Przygotuj się na najgorsze, a jak będzie lekko, to będziesz zadowolona!". No i przygotowałam się. Ale i tak nie sądziłam, że będzie tak, jak było.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiadomo geny trochę maczają palce, ale na to składa się tak dużo czynników (np. przy wadze to jak mama się odżywia), że trzeba by było robić dokładnie to co matka, żeby to sprawdzić. Przebieg porodu też może być różny.
    Mimo, że rodziłam w tym samym szpitalu i z tą samą położną co moja mama mnie nasze porody był zupełnie różne. Czemu ? Bo czasy były inne. U mnie ze względu na brak postępu porodu (żadnych skurczy po końskiej dawce oxytocyny) i niskim tętnem mojego syna (80-100 uderzeń, norma 140-150) zrobiono mi cc.
    U mojej mamy było gorzej, bo mimo braku postępu nadal kazano jej rodzić i ostatecznie trzeba było użyć kleszczy (obecnie stosowane rzadko, w tamtych czasach bardzo często) więc w sumie nic fajnego. Nie było też znieczuleń. Poród trwał długo bo zaczął się jako ok. 17, a mama urodziła mnie o 10.15 dnia następnego więc się namęczyła. Generalnie biorąc pod uwagę mój poród i moją praktykę lekarską też powinna mieć cc i pewnie nie było by tak hardcorowo.
    Wagowo akurat się sprawdziło. Syn urodził się 3500g, 55cm - Ja 3800g, 55cm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhm... No widzisz, moja młodsza siostra ważyła po porodzie 4600 i miała 60 cm! Dziś pewnie mojej mamie zrobili by cc, ale kiedyś było inaczej. No zobaczymy jak to będzie ze mną. Czas pokaże. Dzięki za opinie :)

      Usuń
  9. Urodziłam dwa tygodnie temu. Od początku ciąży byłam bardzo pozytywnie nastawiona, wszystko widziałam w różowych barwach, wizualizowałam jak ma być, afirmowałam i w sumie wszystko się sprawdziło. Cała ciąża przebiegła świetnie, do końca czułam się fenomenalnie, no może oprócz dwóch tygodni na poczatku. Dzień przed porodem śmigałam po mieście i cały czas wmawiałam sobie, że pójdzie gładko. Może nie poszło tak, że w 5 minut bo w 5 godzin,ale to chyba i tak nieźle. Nastawiałam się, że będę brała znieczulenie, ale obyło się bez tego. Wszystkim rodzącym poradziłabym aby nie jechać do szpitala od razu jak zaczną się jakiekolwiek skurcze bo to bez sensu. Lepiej być jak najdłużej w domu, w swoich czterech kątach. Ja pojechałam do szpitala jak miałam skurcze co 3 minuty i była to bardzo dobra decyzja. Fakt, że byłam na telefonie ze swoją położną, więc na bieżąco ustalałyśmy plan działania. Sam poród - nie jest to bajka, ale pomaga wsparcie partnera, komfortowe warunki, położna. Po samym porodzie byłam w pełni sił niemal od razu, na nastepny dzień czułam się świetnie, lekko bolał dół - wiadomo;) Sądzę, że pomogły mi także ćwiczenia Pilatesa, które trenuję od kilku lat i zachęcam wszystkie kobiety. Pomaga to w sprawniejszym porodzie i dojściu do siebie po. Życzę ci aby w twoim przypadku wszystko poszło według twoich życzeń - myśl pozytywnie bez względu na to co będa gderać inni wokół:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tak planuję pojechać do szpitala jak skurcze będą regularne i częste o ile wcześniej nie spanikuję, albo zajdzie taka potrzeba, żeby wcześniej pojechać.

      Usuń
    2. zapomniałam dopisać, że chciałabym, aby u mnie było tak jak u Ciebie... ;)

      Usuń
  10. Ja miałam cc, ale na koniec ciąży się okazało, że to cc. Wcześniej byłam nastawiona na sn i właśnie tak sobie mówiłam - rach ciach i już. Potem, gdy wiedziałam, że będzie cc mówiłam, że szybko dojdę do siebie i doszłam. Bez problemu wstałam po operacji i poszłam pod prysznic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się tego pozytywnego nastawienia... że się mogę zawieść...

      Usuń
  11. Z nastawieniem się jest różnie. Bo ja akurat nastawiłam się na najgorsze. Tzn. sam poród, że wszystko będzie okej, będzie bolało ale w razie co mam znieczulenie itp. ale dużo osób narzekało na mój szpital, że przeładowany, że nie ma miejsc, że o wszystko trzeba się kłócić, że jak nie wykupię położnej to będą traktowali mnie jak śmiecia i na to się szykowałam - na walkę. A tutaj nic z tych rzeczy. Wszyscy mili, wszystkich wspominam bardzo ciepło. I bliźnięta również zamierzam tam rodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, z nastawieniem bywa różnie. Można się rozczarować pozytywnie, ale i niestety negatywnie... Gratuluję ciąży bliźniaczej :)

      Usuń
  12. A ja powiem tak: niekiedy najgorzej się się nastawić. Chodziliśmy z mężem razem do szkoły rodzenia. Ja bardzo chciałam żeby był ze mną przy porodzie - on nie był przekonany, jednak po paru zajęciach w SR zmienił zdanie. Byłam taka szczęśliwa, że jednak będzie przy mnie. Ćwiczyliśmy w domu oddechy, różne fazy porodu, parcie, masaże, rozluźnianie -WSZYSTKO! BYłam gotowa i szczęśliwa, na tyle, że nawet nie sądziłam,że cos mogłoby się nie udać. A było tak, że kiedy dotarłam na oddział nic się się działo oprócz tego, że wody mi odeszły. Zamawiam salę do porodu rodzinnego. Skurczy brak. Wywołują. Dalej nic. Badanie. Nic. I sekunda - Będzie CC. CO ja się opłakałam -ja nawet tego nie chcialam przyjąć do wiadomości - RYCZAŁAM I NIE SŁUCHAŁAM! I przynieśli stos papierków do podpisu, cewnik, fartuch -i CC. A ja sobie przez następny tydzień wmawiałam, że jaka ze mnie matka skoro nie urodziłam SN. Taka byłam nastawiona. Przygotuj się na każdy mozliwy scenariusz - taka moja rada.

    A jesli chodzi o podobieństwo w porodach to
    Gabryś przez CC - ja siłami natury.
    Gabryś ważył 3180 - ja 3550 :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim zdaniem nie ma sensu rozważac wszystkich historii porodowych i niepotrzebnie się stresowac, bo każdy poród jest inny. Wydaje mi się że najlepiej nastawic się że musi byc dobrze. Ja całą ciąże bałam się porodu, uczęszczałam do szkoły rodzenia, martwiłam się że nie dam rady... W końcu pod koniec okazało się że czeka mnie cesarka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim zdaniem należy patrzeć i oceniać wszystko z własnej perspektywy, każda z Nas przechodzi to inaczej i myślę że nie należy na zaś się stresować :)

    OdpowiedzUsuń