niedziela, 25 sierpnia 2013

Źle obliczony termin porodu

Martwi mnie pewna rzecz...

Niektóre koleżanki, które zwracały uwagę na mój duży brzuch rzuciły z lekka: "A może oni ci ten termin źle wyliczyli?".
Zaczęłam się zastanawiać nad tym, analizować i w sumie coś mi się tu nie zgadza.
Nie wiem czy będę umiała przedstawić jasno moje wątpliwości, ale postaram się. 

Kiedy liczy się tygodnie ciąży to bierze się termin od zapłodnienia i dodaje dwa tygodnie. Dobrze rozumiem? Jeśli źle to bardzo proszę o sprostowanie.
Więc tak, jeśli ja teraz jestem w 28 tygodniu ciąży to to znaczy, że jestem w 26 od dnia zapłodnienia.

Tylko, że ja wiem, że owulacji mieć nie mogłam 26 tygodni temu, ponieważ robiłam sobie testy owulacyjne, (o których pisałam w lutym na samym początku założenia tego bloga) i one pokazywały "brak owulacji". 
A one z kolei tak pokazywały, bo kiedy je robiłam to byłam nie tylko już po owulacji, ale także po zapłodnieniu!

Aby mogło dojść do zapłodnienia wcześniej to owulacja musiała być zaraz po zakończeniu miesiączki no i oczywiście zbliżenie też. Zbliżenie było na pewno (walentynki ;P), więc widocznie trafiliśmy w owulację, a ja o tym nie wiedziałam, bo testy owulacyjne stosowałam dopiero po 10 czy 11 dniach od pierwszego dnia miesiączki (czyli 8 lutego).
Dlatego byłam tak zdziwiona tą ciążą!

Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że jeśli dobrze kminię, to doszło do zapłodnienia nie 26 tyg. temu tylko 28 tyg. temu, czyli jeśli dodamy do tego 2 tygodnie to ja jestem nie w 28 tyg ciąży tylko 30!

A to wtedy oznacza, że powinnam urodzić nie w połowie listopada tylko na samiutkim początku!
A to oznacza, że jak faktycznie przenoszę ciążę to i tak każdy będzie myslał, że jest ok!
A jak urodzę na początku listopada to zdefiniują poród jako przedwczesny!

Czyli to wszystko oznacza, że ja już nic nie wiem :(
Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, po prostu głupia jestem tym temacie... :(

8 komentarzy:

  1. U mnie było podobnie, ale nie chcę tu elaboratu pisać :) W każdym razie kiedy poszłam na pierwszą wizytę usg do mojej pani doktor wyszło z niego, że jestem w 5tygodniu ciąży, kolejne usg za 3tygodnie wykazało dokładnie 8tydzień, a według daty ostatniej miesiączki powinnam być w 7tygodniu ciąży podczas pierwszego usg. także z pierwszego usg miałam termin na 5listopada, a z miesiączki na 22października. Ogólnie wszystko było ok do ok 25tygodnia, kiedy to miałam usg genetyczne w szpitalu. Oni tam wpisują datę z ost.miesiączki, no to wyszło, że dziecko jest trochę małe jak na swój wiek. Ja powiedziałam oczywiście o tych 2tygodniach różnicy, no ale niepokój pozostał. W każdym razie miała urodziła się 1listopada, czyli pod termin z usg, ważyła 3620gram, więc mała nie była jak do końca nam z tego szpitalnego usg wychodziło. A wielkość brzucha jeszcze o niczym nie świadczy, bo to również ilość wód płodowych itd. Także nie martw się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wychodzi więc u mnie na to, że owulację miałam na sam koniec cyklu :) Zresztą robiłam test ciążowy, około tygodnia od daty spodziewanej miesiączki i nie wykazał ciąży, więc na bank mi się owulacja przesunęła. Różne cuda widać się zdarzają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie... Ale dziękuję za pocieszenie i poczucie, że nie każda ma wyliczone jak w zegarku i może na tym wyliczeniu wszystkiego opierać...

      Usuń
  3. Podobno te pierwsze usg są najbardziej miarodajne, bo wtedy najłatwiej zrobić pomiary, ale myślę, że tutaj dużo zależy od sprzętu i doświadczenia lekarza. Powiem Ci, że "najlepsze" było to, że jak już jeździłam pod koniec ciąży na ktg to żaden lekarz w ogóle się nie martwił tymi 2tygodniami różnicy, dopiero położna z którą chciałam rodzić, zaniepokoiła się tym, a wtedy i ja z Nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz... Ja jeszcze swojemu lekarzowi nie mówiłam, bo dopiero niedawno to wszystko przeanalizowałam. Ale naprawdę już zgłupiałam, a może testy owulacyjne pokazywały źle? Nie wiem, ale im bardziej się nad tym zastanawiam tym większy czuję (i tak już spory) niepokój... A dziś dopadł mnie jeszcze dół :( Nie wiem czy to wszystko ogarnę...

      Usuń
    2. To może na kolejnej wizycie powiedz lekarzowi o swoich obawach, o tym, że robiłaś testy owulacyjne. Moja pani doktor się tą rozbieżnością nie przejmowała, bo to u niej robiłam te dwa pierwsze usg i za każdym razem idealnie potwierdzały wielkość ciąży i termin porodu. Dopiero właśnie położna zwróciła mi uwagę, że jednak 2tyogdnie to jest duża rozbieżność pomiędzy terminami porodu z om a z usg... Przyznam, że wtedy spanikowałam, bo przerażała mnie myśl, że coś złego się wydarzy na koniec ciąży itd, wiadomo-rozterki mamy. Jeśli masz te pierwsze usg to pokaż je lekarzowi. Bo właśnie przed samym porodem lekarz w szpitalu chciał obejrzeć te pierwsze, żeby zobaczyć o co chodzi z tą różnicą dwóch tygodni w moich terminach porodu.

      Usuń
  4. Tylko wiesz co jest najciekawsze? Ostatnio właśnie oglądałam swoje pierwsze usg co mi robił lekarz prowadzący, ale nie to pierwsze stwierdzające ciążę, bo to robiłam u innej gin. No i na tym właśnie usg (byłam wtedy w 12 tyg ciąży) też termin wskazuje na 15 listopada. Także naprawdę nie wiem jak to jest wszystko możliwe...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś z tymi terminami porodu to rzadko kiedy uda się trafić prawie w 100%. Dla mnie i tak jedną z ważniejszych rzeczy było monitorowanie na bieżąco kalendarza ciąży https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/ i to na nim przede wszystkim się bardzo skupiałam.

    OdpowiedzUsuń